Perspektywa Lucy
Dziesiąta, z kolei kartka, wleciała do kosza. Była tak samo marna jak wszystkie poprzednie. Napisanie listu, do Christiana wcale nie było takie proste. Jak miałam do niego pisać. Cześć Christian, słuchaj jestem w tobie zakochana? Uznałby mnie za wariatkę!!! Ale chyba o to chodzi, wariuje z miłości. Przez całe nasze spotkanie, próbowałam być blisko niego i patrzeć mu prosto w oczy. Przecież to takie romantyczne, patrzeć w czyjeś oczy i widzieć w nich coś... coś co chciałbyś aby on zobaczył w twoich. Tyle że on nie patrzył! Cały czas zajęty był sprawą Lany! Rozumiem że ona jest piękna, mądra, błyskotliwa i w ogóle, ale przecież on z niż nigdy nie rozmawiał! Nie patrzył w jej ozy, ani ona w jego. Nam zdarzyło się to pare razy, co prawda przypadkiem ale jednak! Umawianie się z Christianem było marzeniem każdej licealistki! On był idealny! Przystojny, zabawny, romantyczny. Taki kochany...
- Co tam piszesz?!
Mój brat stał w drzwiach. Za nim zdążyłam, cokolwiek zrobić, jego ręka wydostała jedną z kartek z kosza. Nagle wybuchł dzikim śmiechem! Był taki bezczelny!
- Zakochałaś się w Christianie?! Hahaha!
- Nie prawda!- byłam wściekłą.
- Więc co to znaczy?! ,, Drogi Christianie, nie wiem co powiedzieć ale chyba cię kocham!"- przeczytał.
- Oh, zamknij się!
- Hahaha!
Wstałam, wypchnęłam go z pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Rick, był bezczelny. Jak on mógł, grzebać w moich rzeczach? To znaczy w koszu. Ale jednak! Jedno było pewne. On mnie zniszczy! Ja i on jesteśmy jak pies i kot. Nienawidzę go od kiedy powiedział całej rodzinie że na ślubie naszej ciotki że pocałowałam takie jednego chłopaka. A to wcale nie było tak! Po prostu gdy tańczyłam, potknęłam się i wywróciłam. To nie moja wina że upadłam na tego chłopaka i go pocałowałam! Później wszystkie moje kuzynki i kuzyni mówili że jestem puszczalska. Najważniejsze jednak było to, że Rick mnie zniszczy!
- Rick!!!
Postanowiłam zmusić mojego brata, do milczenia. Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni. Tam dowiedziałam się od rodziców że wyszedł na boisku zagrać z kumplami. To przecież straszne! Wśród kolegów mojego brata, było kilku chłopaków z mojej klasy! Oni przekażą to dalej i cała szkoła będzie wiedziała że jestem zakochana w Christianie. Wybiegłam z domu, gotując się ze złości. Buty założyłam już biegnąc. Dziwne było to że każdy przechodzień patrzył na mnie, jakbym była duchem! Zlekceważyłam to i biegłam dalej. W końcu dotarłam na boisko. Mój brat i zgraja jego kolegów, zamiast grać, siedzieli na ławce. Zauważyłam że przekazują sobie od rąk do rąk kartkę. To była kartka z moim listem! Podbiegłam do nich.
- Oddajcie mi to!
Wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. Nagle wybuchli, dzikim śmiechem i patrzyli na mnie tak jak ludzie na ulicy. Dopiero teraz zauważyłam że wybiegłam z domu nawet się nie przebierając. Miałam na sobie kombinezon w którym spałam. Najgorsze było to że były na nim naszyte różne postacie bajkowe! Wszyscy nadal się śmiali. Zapominając o kartce, ruszyłam z powrotem w stronę domu. Teraz to już na pewno jestem skończona!
Perspektywa Lany
Zegar wskazywał godzinę piątą. Na ulicach Nowego Yorku, panował półmrok. Deszcz, który niespodziewanie zaczął padać, atakował każdego przechodnia. Ludzie osłaniali się parasolami i kurtkami, uciekali jak najszybciej pod dachy budynków. Tylko odważni nadal walczyli z żywiołem. Restauracja America York, była najlepszą ostoją dla ludzi przechodzących przez ulicę. Była ona jednak jedną z najpopularniejszych w mieście i nie można było wejść do niej bez rezerwacji. Wyglądała pięknie. Czerwone zasłony, pięknie komponowały się z szarymi ścianami. Obrazy w stylu retro dodawały uroku.
W końcu do restauracji wszedł dwudziestoletni prawnik. Miał głębokie niebieskie oczy, włosy jak słoma i niesamowicie umięśnione ciało. Jego kości policzkowe świetnie komponowały się z bardzo zachęcającymi do działania ustami. I pomyśleć że to właśnie on kierował się do mojego stolika. Oboje znaliśmy się od dawna. Nasi rodzice poznali się podczas piknika charytatywnego. Polubili się i od razu postanowili że muszą nas poznać. Nigdy by tego nie powiedzieli ale pragnęli żebyśmy byli razem! Bo przecież, to nie ważne że jest starszy o cztery lata.
- Witaj, Lano.- Matt uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Miło cię widzieć, Matt.- czekałam aż coś powie.- Więc... co masz dla mnie?
- Ah, tak! Więc jak już wiesz zostałem wynajęty przez twoją przyjaciółkę, Amandę. Prosiła mnie ona o to aby zmusić was do podpisania umowy.
- Chwila. Jakiej umowy? Jakich was?
- Ciebie i przyjaciół, Amandy. Umowa zobowiązuje was do spełnienia żądań twojej przyjaciółki. Inaczej do wyznaczonych osób trafią pewne wiadomości.
- Jakie wiadomości?!
- Tak się składa że każde z was ma coś do ukrycia.
- Ale co?
- Wszystko jest w tej kopercie.
Matt podał mi kopertę. Zauważył że moje ręce drżały.
- Jeśli nie spełnicie żądań Amandy, to cały świat dowie się o tym co jest w kopercie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przez minutę siedzieliśmy w milczeniu. To dlatego to wszystko się dzieje? W domu nachodzi mnie prawnik, wydzwania do mnie i prosi o spotkanie. Kiedy czekam w restauracji, nie przychodzi. A teraz to!
- Pójdę już!
Wstałam i zdjęłam z krzesła kurtkę. Chłopak bez słowa stał i szedł za mną. Uznał że odprowadzi mnie bez mojej zgody. W końcu doszliśmy do parku. Z niego wystarczyły trzy minuty na przejście do mojego domu.
- Lano, musimy porozmawiać.
Matt zaszedł mi drogę i stanął, niebezpiecznie blisko mnie.
- Mam już tego dość. Muszę w końcu wiedzieć co do mnie czujesz?
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Między nami od początku coś zaiskrzyło...
Niespodziewanie pociągnął mnie za kurtkę. Wpił swoje usta w moje. Próbowałam się mu wyrwać ale trzymał mnie zbyt mocno. Włożył swoją rękę pod moją kurtkę a następnie bluzkę. Wtedy znalazłam sposób aby się wyrwać. Z całej siły kopnęłam go w nogę. Matt krzyknął z bólu.
- Co ty...
Nie zdążył dokończyć zdania. Przeszkodziła mu moja ręka, której użyłam aby przemalować tą jego śliczną buźkę. Natychmiast ruszyłam w stronę mojego domu. To musiało naprawdę dramatycznie wyglądać. Dziewczyna, odchodząca od chłopaka a on krzycząc za nią jej imię. Szłam przez park zadowolona z siebie gdy dostałam sms. Zamiast napisanego tekstu, było tam zdjęcie kartki. Gdy przeczytałam co na niej było byłam zszokowana! To był list w którym Lucy wyznaje miłość Christianowi!
Friendship and Love
wtorek, 31 marca 2015
poniedziałek, 30 marca 2015
Nominacja do LBA :)
Witajcie kochani! :)
Sama nie wiem jak to się stało ale zostałam nominowana do LBA przez Er-szan Music za co bardzo dziękuje :)
W związku z tym postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania. :)
1. Jakie cechy osobowości lubisz w sobie najbardziej?
Myślę że to że wybaczam dopiero kiedy widzę że ktoś się stara. Nie pogodzę się z nikim, jeśli usłyszę zwykłe sorry.
2. Masz jakąś pasję? Jeśli tak to jaką?
Moją pasją jest literatura. Kocham czytać książki a jeszcze bardziej lubię pisać opowiadania i scenariusze np. filmów. Mam przez to wiele kłopotów :(
3. Nuta na dziś?
Ellie Goulding- Love Me Like You Do ^.^
4. Ulubiony teledysk? Dlaczego?
I znowu Love me Like you Do. Teledysk jest piękny. Idealnie przedstawia historię Any i Christiana. Zakochałam się w fragmencie kiedy tych dwoje tańczy. Do tego te części z Ellie.
5. Czy miłość jest ważna?
Zależy jaka. Istnieją różne rodzaje miłości: miłość rodzinna, miłość za pieniądze, miłość do przyjaciół, miłość toksyczna. Miłość toksyczna i prawdziwa miłość są zdecydowanie najpopularniejsze. Jednak mimo to o każdą miłość trzeba walczyć. Miłość nigdy nie znika. Gdy ktoś mówi że przestał cię kochać, to po prostu to uczucie przygasło. Mimo to ta miłość zawsze będzie w sercu jednego z was.
6. 5 faktów o tobie?
1. Mam brata
2. Mój ulubiony kolor to fioletowy
3. Słucham muzyki godzinami. Mój rekord to 5 godzin!
4. Uwielbiam Lane Del Rey
5. Jestem serialową maniaczką :)
7. Co byś zrobiła w moim blogu?
No cóż... nic! Twój blog wygląda pięknie! Masz wspaniale napisane wpisy! Wiem że zaczynasz i życzę powodzenia ^.^
8. Jaki masz kolor włosów?
Brąz :)
9. Czym dla ciebie jest przyjaźń?
Przyjaźń to dla mnie ważna wartość. Trudno mi znaleźć prawdziwych przyjaciół. Dlatego moje najbliższe otoczenie to moja przyjaciółka i przyjaciel :)
10. Ulubione danko?
Sałatka geros! :) Kocham, zabiłabym za to :D
No cóż to już wszystkie pytania. Jeszcze raz dziękuje za nominację :)
Ja nominuję:
1 http://musicerszan.blogspot.com
2. http://subtelneemocjee.blogspot.com
3. http://czerwony-piach.blogspot.com
Moje pytania dla was:
1. Twój ulubiony artysta?
2. Dlaczego trzeba walczyć do końca?
3. Jakie są twoje najważniejsze wartości? Dlaczego?
4. Jak radzisz sobie ze smutkiem?
5. Jaka jesteś?
6. Jesteś dziewczyną czy chłopakiem
7. Wolisz komedie czy horrory? Dlaczego?
8. Kto jest dla ciebie najważniejszy?
9. Jak reagujesz na kłamstwo?
10. Wolisz dzień czy noc? Dlaczego?
Sama nie wiem jak to się stało ale zostałam nominowana do LBA przez Er-szan Music za co bardzo dziękuje :)
W związku z tym postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania. :)
1. Jakie cechy osobowości lubisz w sobie najbardziej?
Myślę że to że wybaczam dopiero kiedy widzę że ktoś się stara. Nie pogodzę się z nikim, jeśli usłyszę zwykłe sorry.
2. Masz jakąś pasję? Jeśli tak to jaką?
Moją pasją jest literatura. Kocham czytać książki a jeszcze bardziej lubię pisać opowiadania i scenariusze np. filmów. Mam przez to wiele kłopotów :(
3. Nuta na dziś?
Ellie Goulding- Love Me Like You Do ^.^
4. Ulubiony teledysk? Dlaczego?
I znowu Love me Like you Do. Teledysk jest piękny. Idealnie przedstawia historię Any i Christiana. Zakochałam się w fragmencie kiedy tych dwoje tańczy. Do tego te części z Ellie.
5. Czy miłość jest ważna?
Zależy jaka. Istnieją różne rodzaje miłości: miłość rodzinna, miłość za pieniądze, miłość do przyjaciół, miłość toksyczna. Miłość toksyczna i prawdziwa miłość są zdecydowanie najpopularniejsze. Jednak mimo to o każdą miłość trzeba walczyć. Miłość nigdy nie znika. Gdy ktoś mówi że przestał cię kochać, to po prostu to uczucie przygasło. Mimo to ta miłość zawsze będzie w sercu jednego z was.
6. 5 faktów o tobie?
1. Mam brata
2. Mój ulubiony kolor to fioletowy
3. Słucham muzyki godzinami. Mój rekord to 5 godzin!
4. Uwielbiam Lane Del Rey
5. Jestem serialową maniaczką :)
7. Co byś zrobiła w moim blogu?
No cóż... nic! Twój blog wygląda pięknie! Masz wspaniale napisane wpisy! Wiem że zaczynasz i życzę powodzenia ^.^
8. Jaki masz kolor włosów?
Brąz :)
9. Czym dla ciebie jest przyjaźń?
Przyjaźń to dla mnie ważna wartość. Trudno mi znaleźć prawdziwych przyjaciół. Dlatego moje najbliższe otoczenie to moja przyjaciółka i przyjaciel :)
10. Ulubione danko?
Sałatka geros! :) Kocham, zabiłabym za to :D
No cóż to już wszystkie pytania. Jeszcze raz dziękuje za nominację :)
Ja nominuję:
1 http://musicerszan.blogspot.com
2. http://subtelneemocjee.blogspot.com
3. http://czerwony-piach.blogspot.com
Moje pytania dla was:
1. Twój ulubiony artysta?
2. Dlaczego trzeba walczyć do końca?
3. Jakie są twoje najważniejsze wartości? Dlaczego?
4. Jak radzisz sobie ze smutkiem?
5. Jaka jesteś?
6. Jesteś dziewczyną czy chłopakiem
7. Wolisz komedie czy horrory? Dlaczego?
8. Kto jest dla ciebie najważniejszy?
9. Jak reagujesz na kłamstwo?
10. Wolisz dzień czy noc? Dlaczego?
niedziela, 29 marca 2015
Opowiadanie część 3
Perspektywa Chucka
Zegar wskazywał godzinę 10:40. Za pięć minut zadzwonić miał dzwonek na przerwę. Wbrew woli, mój wzrok wędrował w stronę Lany. Wczoraj wszyscy próbowali się do niej dodzwonić. Mi udało się dopiero za szóstym razem. Powiedziała że nic się nie stało tylko musiała szybko wyjść. Teraz siedziała, patrzyła w okno i bawiła się ołówkiem. Kiedy w końcu odwróciła wzrok od okna zobaczyła że na nią patrzę. Na jej twarzy zobaczyłem szybki uśmiech. Nauczycielka zaczęła wymieniać zadania które mieliśmy zrobić w domu więc musiałem przestać na nią patrzeć. Dopiero dziś uświadomiłem sobie że jest bardzo ładna. Jej orzechowe oczy wydały mi się jakby błyszczące. Lana zawsze ubierała się w ubrania w których wyglądała pięknie. Dziś ubrana była w różową koszulę i czarne skórzane spodnie. W końcu zadzwonił dzwonek.
- Hej, Lana.- przywitałem się z dziewczyną.
- Hej.- uśmiechnęła się.- Przepraszam że wczoraj nie odbierałam ale byłam zajęta.
- Nic się nie stało. Czy na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Po prostu Amanda... nie zawsze była z wami szczera... Muszę iść.
Lana zniknęła zanim zdążyłem coś powiedzieć. Widać było że coś ukrywała. Postanowiłem napisać do wszystkich żeby się spotkać. Odpowiedzieli od razu, nawet Lana. Umówiliśmy się do restauracji na ósmą. Zamiast iść na dodatkowe zajęcia poszedłem do domu. Gdy już tam dotarłem moja siostra i rodzice kłócili się.
- Co się z tobą dzieje?!- moja matka była wściekła.
- O co wam chodzi?!- Clara próbowała się bronić.- Kocham go!
- Dziecko, on cię nie kocha! On cię tylko wykorzysta!
Ojciec siedział na kanapie i pocierał ręką czoło. Milczał. Wiedziałem o co chodziło. Clara była zakochana w jakimś dwudziestolatku. Rodzice nie pozwalali jej na ten związek bo sama miała czternaście lat. Oczywiście, ja byłem po stronie rodziców. Ona mnie za to nienawidziła. Ale prawda była taka że moja siostra odkąd go poznała jest inna. Pogorszyła się w ocenach, włamała się do domu nauczycielki nie wiadomo dlaczego. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło że ten chłopak naprawdę się w niej zakochał. Clara była niska i niezbyt chuda. Miała krótkie, blond włosy które zawsze były związane w nieforemną kitkę. Nigdy nie miałem wątpliwości że moja siostra nie mogła spodobać żadnemu chłopakowi. Dla niej ideałem była jej przyjaciółka Liv. Ona była piękna, odważna i śmiała a co za tym idzie bezczelna i chamska. W tej chwili pomyślałem o Amandzie. Była bardzo podobna do Liv, Tylko że ona potrafiła to ukryć. Nikt inny tego nie widział. Może oprócz Lany. Ona z tego co wiem często kłóciła się z A. Cała szkoła o tym wiedziała. Niestety nikt nigdy nie poznał powodów tych kłótni.
Siedziałem w kuchni dwie godziny, przysłuchując się kłótni rodziców i mojej siostry. Mimo upływu czasu ich kłótnia cały czas trwała. Nikt chyba nawet nie zobaczył że wróciłem. W końcu zdałem sobie sprawę że trzeba się zbierać. Andy, Christian, Lucy i Lana już pewnie na mnie czekali. Szedłem ulicami Nowego Yorku przypominając sobie miejsca w których byłem z Amandą. Było ich całkiem dużo. Po dwudziestu minutach dotarłem na miejsce. Lucy i Christian siedzieli przy jednym ze stolików pięcioosobowych. Dziewczyna wpatrywała się w chłopaka gdy nie patrzył, a gdy już na nią spojrzał ona odwracała wzrok. Po chwili doszedł do nich Andy który poszedł złożyć zamówienie. Brakowało tylko Lany. Spojrzałem na telefon. Miałem nieodebranego smsa.
- Nie mogę przyjść. Przepraszam. Lana.
- Chuck!
Głos Christiana powstrzymał mnie od przeczytania wiadomości po raz piąty. Wszedłem do kawiarni i usiadłem przy stoliku.
- Dostałeś sms od Lany?- zapytała mnie Lucy.
- Tak. Dlaczego odwołała spotkanie?
- Nie wiem ale to dziwne. Najpierw bez słowa wychodzi i a teraz nie przychodzi w ogóle.- Christian był zaniepokojony.
- Może ona po prostu nie chce się z nami spotykać.- zaproponowała nieśmiało Lucy.- Co myślicie?
- Gdyby tak było powiedziały by to nam prosto w twarz.- powiedziałem.
- Może ktoś z nią porozmawia?- zaproponował Christian.
- Może,,, Chodźmy razem?
Wszyscy przystali na tę propozycję. Wyszliśmy z kawiarni i kierowaliśmy się w kierunku jej domu.
Przez cały nasz pobyt w kawiarni Andy nie odezwał się ani słowem.To było dziwne.
Perspektywa Christiana
Chuck, Lucy, Andy i ja, szliśmy ulicami Nowego Yorku. Od domu Lany, dzieliły nas dwie ulice. Chuck i ja rozmawialiśmy o dziewczynie. Lana zawsze była odważna. To ona postawiła się dyrektorowi, gdy chciał wyrzucić niektórych ze szkoły. Wśród nich byłem ja. Dlatego od tego czasu... uwielbiam ją. Ona była taka piękna. Wszyscy tak o niej mówili. Mówili o jej pięknych orzechowo-brązowych oczach na które można było patrzeć bez końca, o jej szczupłej sylwetce, pięknych włosach itp. Gdy dała szansę jakiemuś chłopakowi był on najpopularniejszy w całej szkole. Natomiast gdy ona go porzucała wszyscy go nienawidzili. Nie da się ukryć że Lana mi się podobała. Gdy przechodziła korytarzem mój wzrok wędrował za nią aż stracił ją z pola widzenia. Od roku próbowałem jej się przypodobać. Czytałem książki ale ona tego nie zauważała, słuchałem Justina Biebera. Niestety w tej kwestii też mi się nie udało bo go nie słuchała. Po prostu podsłuchałem jak ktoś mówi że lubi go ale okazało się że chodziło o Lucy Steyling.
W końcu doszliśmy do jej domu. Była to mała willa. Dom miał jedno piętro i parter. Pomalowany był na piękny brązowy kolor który jak wszyscy uważali, był znakiem rozpoznawczym rodziny McCartney. Ogródek tego domu był zadbany. W tej chwili pracował przy nim ogrodnik. Był to stary, siwy staruszek który patrzył na rośliny z troską i jakby współczuciem. Weszliśmy po drewnianych schodkach i zadzwoniliśmy do drzwi.
- Słucham?
Z domu wyszła kobieta. Była niesamowicie podobna do Lany. Rysy twarzy, kolor oczu i włosów był po prostu identyczny. Pani McCartney powiedziała że Lana nie wróciła jeszcze do domu. Zapytała nas czy chcemy na nią poczekać ale odmówiliśmy. Wobec tego skierowaliśmy się w stronę parku. Park o tej porze roku nie wyglądał zachęcająco. Wszystkie liście opuściły już drzewa. Teraz leżały na ziemi, wyschnięte na wiór. Staw położony w głębi parku stracił cały swój urok. Miejsce krystalicznie, czystej wody, zajęły błoto i szlam. W lato, kiedy było tu jeszcze pięknie, Amanda i ja przychodziliśmy tutaj. Długo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. To właśnie w takich momentach A, wydawała się jeszcze bardziej idealna, niż zazwyczaj. Słuchała cię godzinami, pocieszała, dawała życiowe rady i przytaczała cytaty ze swoich ulubionych książek. Mimo że rzadko czytała. W jej biblioteczce na honorowym miejscu, znajdowała się ,,Lolita''. Za każdym razem mówiła że chciałaby aby historia z tej książki przydarzyła się jej ( oczywiście bez części w której Lolita umiera!).
Gdy dotarliśmy do parku i zajęliśmy miejsca na ławkach, ogarnęła nas całkowita cisza. Nikt się nie odzywał. Chyba wszyscy mieli nadzieję że za chwilę pojawi się Lana. Przy wszystkich naszych spotkaniach, to ona najwięcej mówiła. Próbowała załagodzić sytuację w jakiej postawiła nas Amanda. Przychodziło jej to z łatwością, w końcu nie od dziś było wiadomo,że Lana McCartney to dusza towarzystwa.
Perspektywa Andyego
Mimo wielu prób, nie udało nam się dodzwonić do Lany. Wszyscy zgodnie postanowiliśmy, iść do domów. No, może nie do końca zgodnie. Lucy chciała jak najdłużej zostać w parku. To właśnie był temat który ja i Chuck podjęliśmy, wracając razem.
- Lucy,naprawdę dziwnie się zachowuje.- zacząłem temat.
- Prawda. Ale chyba oboje wiemy o co chodzi. Christian!
- Racja. Myślisz że zakochała się w nim?- zapytałem.
- Oczywiście! To już chyba rok od kiedy się mu przymila. Chodzi za nim, zaczepia i wścieka się jak widzi go z inną,
-Wow. Nie wiedziałem że tak dobrze się w tym orientujesz.
- Tak szczerze to Amanda mi o tym mówiła.- Chuck wyjął telefon i zaczął się nim bawić.- Ona zawsze wiedziała o wszystkim, pierwsza.
- Tak, to prawda.
Rozstaliśmy się przy skrzyżowaniu ulic prowadzących do naszych domów. Ja i Chuck mieszkaliśmy dziesięć ulic od siebie. Jego dom widziałem codziennie, podczas biegania. Za każdym razem gdy zapraszałem A do biegania razem ze mną, ona kończyła stojąc przy jego domu pytając czy Chuch zechce pobiegać z nimi. Zawsze mówił że jest zajęty. Trzeba było wiedzieć, że A nie tolerowała słowa ,,nie''. Słyszała je tak rzadko, że można było uznać że zapomniała jego znaczenia. Jedyne ,,nie'' jakie tolerowała należało do Lany.
Gdy dotarłem do mojego domu, mimo woli westchnąłem. Spojrzałem kolejno na każde okno. Światło paliło się tylko w salonie. Oznaczało to tylko jedno, moi rodzice i brat postanowili zrobić rodzinną kolację. Tak, mój brat. Mój starszy, idealny, próżny i przystojny brat, Daniel. Rodzice wprost go ubóstwiali. W końcu to on, jeździł konno, znał biegle sześć języków, dostał się do Oxfordu i wiele, wiele innych rzeczy. Mój kochany braciszek, miał tylko jedną wadę. Był kobieciarzem. Kiedyś wściekłem się na niego tak że Amanda powiedziała że,, Nie może na mnie patrzeć''. Postanowiła zapoznać się z moim bratem. On, kompletny idiota podobno się w niej zakochał. A ona kiedy wyznał jej miłość, wyśmiała go i powiedziała że jest idiotą i debilem który nie jest jej godny.
Nagle nie wiadomo skąd pojawił się we mnie ogromny gniew. Kopnąłem krzesło leżące na werandzie tak że wylądowało w ogródku i pobiegłem z powrotem w stronę parku. Nie zamierzałem siedzieć sobie na tej ich rodzinnej kolacyjce. One zawsze wyglądały tak samo. Daniel, gotował najsmaczniejsze potrawy jakie znał ten świat, rodzice nie mogli się go nachwalić, a ja siedziałem gdzieś z boku nie zauważony. A przecież dawałem z siebie absolutnie wszystko! Byłem przewodniczącym klasy, należałem do kółka teatralnego, matematycznego i językowego, miałem najlepsze stopnie w całej szkole i pracowałem w wolontariacie! To i tak nie wystarczało...
Zegar wskazywał godzinę 10:40. Za pięć minut zadzwonić miał dzwonek na przerwę. Wbrew woli, mój wzrok wędrował w stronę Lany. Wczoraj wszyscy próbowali się do niej dodzwonić. Mi udało się dopiero za szóstym razem. Powiedziała że nic się nie stało tylko musiała szybko wyjść. Teraz siedziała, patrzyła w okno i bawiła się ołówkiem. Kiedy w końcu odwróciła wzrok od okna zobaczyła że na nią patrzę. Na jej twarzy zobaczyłem szybki uśmiech. Nauczycielka zaczęła wymieniać zadania które mieliśmy zrobić w domu więc musiałem przestać na nią patrzeć. Dopiero dziś uświadomiłem sobie że jest bardzo ładna. Jej orzechowe oczy wydały mi się jakby błyszczące. Lana zawsze ubierała się w ubrania w których wyglądała pięknie. Dziś ubrana była w różową koszulę i czarne skórzane spodnie. W końcu zadzwonił dzwonek.
- Hej, Lana.- przywitałem się z dziewczyną.
- Hej.- uśmiechnęła się.- Przepraszam że wczoraj nie odbierałam ale byłam zajęta.
- Nic się nie stało. Czy na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Po prostu Amanda... nie zawsze była z wami szczera... Muszę iść.
Lana zniknęła zanim zdążyłem coś powiedzieć. Widać było że coś ukrywała. Postanowiłem napisać do wszystkich żeby się spotkać. Odpowiedzieli od razu, nawet Lana. Umówiliśmy się do restauracji na ósmą. Zamiast iść na dodatkowe zajęcia poszedłem do domu. Gdy już tam dotarłem moja siostra i rodzice kłócili się.
- Co się z tobą dzieje?!- moja matka była wściekła.
- O co wam chodzi?!- Clara próbowała się bronić.- Kocham go!
- Dziecko, on cię nie kocha! On cię tylko wykorzysta!
Ojciec siedział na kanapie i pocierał ręką czoło. Milczał. Wiedziałem o co chodziło. Clara była zakochana w jakimś dwudziestolatku. Rodzice nie pozwalali jej na ten związek bo sama miała czternaście lat. Oczywiście, ja byłem po stronie rodziców. Ona mnie za to nienawidziła. Ale prawda była taka że moja siostra odkąd go poznała jest inna. Pogorszyła się w ocenach, włamała się do domu nauczycielki nie wiadomo dlaczego. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło że ten chłopak naprawdę się w niej zakochał. Clara była niska i niezbyt chuda. Miała krótkie, blond włosy które zawsze były związane w nieforemną kitkę. Nigdy nie miałem wątpliwości że moja siostra nie mogła spodobać żadnemu chłopakowi. Dla niej ideałem była jej przyjaciółka Liv. Ona była piękna, odważna i śmiała a co za tym idzie bezczelna i chamska. W tej chwili pomyślałem o Amandzie. Była bardzo podobna do Liv, Tylko że ona potrafiła to ukryć. Nikt inny tego nie widział. Może oprócz Lany. Ona z tego co wiem często kłóciła się z A. Cała szkoła o tym wiedziała. Niestety nikt nigdy nie poznał powodów tych kłótni.
Siedziałem w kuchni dwie godziny, przysłuchując się kłótni rodziców i mojej siostry. Mimo upływu czasu ich kłótnia cały czas trwała. Nikt chyba nawet nie zobaczył że wróciłem. W końcu zdałem sobie sprawę że trzeba się zbierać. Andy, Christian, Lucy i Lana już pewnie na mnie czekali. Szedłem ulicami Nowego Yorku przypominając sobie miejsca w których byłem z Amandą. Było ich całkiem dużo. Po dwudziestu minutach dotarłem na miejsce. Lucy i Christian siedzieli przy jednym ze stolików pięcioosobowych. Dziewczyna wpatrywała się w chłopaka gdy nie patrzył, a gdy już na nią spojrzał ona odwracała wzrok. Po chwili doszedł do nich Andy który poszedł złożyć zamówienie. Brakowało tylko Lany. Spojrzałem na telefon. Miałem nieodebranego smsa.
- Nie mogę przyjść. Przepraszam. Lana.
- Chuck!
Głos Christiana powstrzymał mnie od przeczytania wiadomości po raz piąty. Wszedłem do kawiarni i usiadłem przy stoliku.
- Dostałeś sms od Lany?- zapytała mnie Lucy.
- Tak. Dlaczego odwołała spotkanie?
- Nie wiem ale to dziwne. Najpierw bez słowa wychodzi i a teraz nie przychodzi w ogóle.- Christian był zaniepokojony.
- Może ona po prostu nie chce się z nami spotykać.- zaproponowała nieśmiało Lucy.- Co myślicie?
- Gdyby tak było powiedziały by to nam prosto w twarz.- powiedziałem.
- Może ktoś z nią porozmawia?- zaproponował Christian.
- Może,,, Chodźmy razem?
Wszyscy przystali na tę propozycję. Wyszliśmy z kawiarni i kierowaliśmy się w kierunku jej domu.
Przez cały nasz pobyt w kawiarni Andy nie odezwał się ani słowem.To było dziwne.
Perspektywa Christiana
Chuck, Lucy, Andy i ja, szliśmy ulicami Nowego Yorku. Od domu Lany, dzieliły nas dwie ulice. Chuck i ja rozmawialiśmy o dziewczynie. Lana zawsze była odważna. To ona postawiła się dyrektorowi, gdy chciał wyrzucić niektórych ze szkoły. Wśród nich byłem ja. Dlatego od tego czasu... uwielbiam ją. Ona była taka piękna. Wszyscy tak o niej mówili. Mówili o jej pięknych orzechowo-brązowych oczach na które można było patrzeć bez końca, o jej szczupłej sylwetce, pięknych włosach itp. Gdy dała szansę jakiemuś chłopakowi był on najpopularniejszy w całej szkole. Natomiast gdy ona go porzucała wszyscy go nienawidzili. Nie da się ukryć że Lana mi się podobała. Gdy przechodziła korytarzem mój wzrok wędrował za nią aż stracił ją z pola widzenia. Od roku próbowałem jej się przypodobać. Czytałem książki ale ona tego nie zauważała, słuchałem Justina Biebera. Niestety w tej kwestii też mi się nie udało bo go nie słuchała. Po prostu podsłuchałem jak ktoś mówi że lubi go ale okazało się że chodziło o Lucy Steyling.
W końcu doszliśmy do jej domu. Była to mała willa. Dom miał jedno piętro i parter. Pomalowany był na piękny brązowy kolor który jak wszyscy uważali, był znakiem rozpoznawczym rodziny McCartney. Ogródek tego domu był zadbany. W tej chwili pracował przy nim ogrodnik. Był to stary, siwy staruszek który patrzył na rośliny z troską i jakby współczuciem. Weszliśmy po drewnianych schodkach i zadzwoniliśmy do drzwi.
- Słucham?
Z domu wyszła kobieta. Była niesamowicie podobna do Lany. Rysy twarzy, kolor oczu i włosów był po prostu identyczny. Pani McCartney powiedziała że Lana nie wróciła jeszcze do domu. Zapytała nas czy chcemy na nią poczekać ale odmówiliśmy. Wobec tego skierowaliśmy się w stronę parku. Park o tej porze roku nie wyglądał zachęcająco. Wszystkie liście opuściły już drzewa. Teraz leżały na ziemi, wyschnięte na wiór. Staw położony w głębi parku stracił cały swój urok. Miejsce krystalicznie, czystej wody, zajęły błoto i szlam. W lato, kiedy było tu jeszcze pięknie, Amanda i ja przychodziliśmy tutaj. Długo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. To właśnie w takich momentach A, wydawała się jeszcze bardziej idealna, niż zazwyczaj. Słuchała cię godzinami, pocieszała, dawała życiowe rady i przytaczała cytaty ze swoich ulubionych książek. Mimo że rzadko czytała. W jej biblioteczce na honorowym miejscu, znajdowała się ,,Lolita''. Za każdym razem mówiła że chciałaby aby historia z tej książki przydarzyła się jej ( oczywiście bez części w której Lolita umiera!).
Gdy dotarliśmy do parku i zajęliśmy miejsca na ławkach, ogarnęła nas całkowita cisza. Nikt się nie odzywał. Chyba wszyscy mieli nadzieję że za chwilę pojawi się Lana. Przy wszystkich naszych spotkaniach, to ona najwięcej mówiła. Próbowała załagodzić sytuację w jakiej postawiła nas Amanda. Przychodziło jej to z łatwością, w końcu nie od dziś było wiadomo,że Lana McCartney to dusza towarzystwa.
Perspektywa Andyego
Mimo wielu prób, nie udało nam się dodzwonić do Lany. Wszyscy zgodnie postanowiliśmy, iść do domów. No, może nie do końca zgodnie. Lucy chciała jak najdłużej zostać w parku. To właśnie był temat który ja i Chuck podjęliśmy, wracając razem.
- Lucy,naprawdę dziwnie się zachowuje.- zacząłem temat.
- Prawda. Ale chyba oboje wiemy o co chodzi. Christian!
- Racja. Myślisz że zakochała się w nim?- zapytałem.
- Oczywiście! To już chyba rok od kiedy się mu przymila. Chodzi za nim, zaczepia i wścieka się jak widzi go z inną,
-Wow. Nie wiedziałem że tak dobrze się w tym orientujesz.
- Tak szczerze to Amanda mi o tym mówiła.- Chuck wyjął telefon i zaczął się nim bawić.- Ona zawsze wiedziała o wszystkim, pierwsza.
- Tak, to prawda.
Rozstaliśmy się przy skrzyżowaniu ulic prowadzących do naszych domów. Ja i Chuck mieszkaliśmy dziesięć ulic od siebie. Jego dom widziałem codziennie, podczas biegania. Za każdym razem gdy zapraszałem A do biegania razem ze mną, ona kończyła stojąc przy jego domu pytając czy Chuch zechce pobiegać z nimi. Zawsze mówił że jest zajęty. Trzeba było wiedzieć, że A nie tolerowała słowa ,,nie''. Słyszała je tak rzadko, że można było uznać że zapomniała jego znaczenia. Jedyne ,,nie'' jakie tolerowała należało do Lany.
Gdy dotarłem do mojego domu, mimo woli westchnąłem. Spojrzałem kolejno na każde okno. Światło paliło się tylko w salonie. Oznaczało to tylko jedno, moi rodzice i brat postanowili zrobić rodzinną kolację. Tak, mój brat. Mój starszy, idealny, próżny i przystojny brat, Daniel. Rodzice wprost go ubóstwiali. W końcu to on, jeździł konno, znał biegle sześć języków, dostał się do Oxfordu i wiele, wiele innych rzeczy. Mój kochany braciszek, miał tylko jedną wadę. Był kobieciarzem. Kiedyś wściekłem się na niego tak że Amanda powiedziała że,, Nie może na mnie patrzeć''. Postanowiła zapoznać się z moim bratem. On, kompletny idiota podobno się w niej zakochał. A ona kiedy wyznał jej miłość, wyśmiała go i powiedziała że jest idiotą i debilem który nie jest jej godny.
Nagle nie wiadomo skąd pojawił się we mnie ogromny gniew. Kopnąłem krzesło leżące na werandzie tak że wylądowało w ogródku i pobiegłem z powrotem w stronę parku. Nie zamierzałem siedzieć sobie na tej ich rodzinnej kolacyjce. One zawsze wyglądały tak samo. Daniel, gotował najsmaczniejsze potrawy jakie znał ten świat, rodzice nie mogli się go nachwalić, a ja siedziałem gdzieś z boku nie zauważony. A przecież dawałem z siebie absolutnie wszystko! Byłem przewodniczącym klasy, należałem do kółka teatralnego, matematycznego i językowego, miałem najlepsze stopnie w całej szkole i pracowałem w wolontariacie! To i tak nie wystarczało...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)