Perspektywa Amandy
- Panno Simons, przyszli pańscy przyjaciele.
- Niech wejdą.
Pielęgniarka wyszła z mojej sali. Zawsze zwracała się do mnie panno Simons. To było takie śmieszne. W końcu mam 16 lat. Gdy wyszła spojrzałam na tablicę przyczepioną do mojego łóżka.
Pacjent : Amanda Simons
Rozpoznanie : Rak nerki
Uśmiechnęłam się do siebie. Nie bałam się śmierci. Moja rodzina tak naprawdę nie istnieje. Jedyne co było dla mnie ważne to to że miałam plany. Plany które, konsekwentnie próbowałam spełnić. Nagle do mojej sali, weszli moi przyjaciele. Lana McCartney wyglądała zjawiskowo pięknie. To z tego słynęła. Miała piękne brązowe oczy i włosy. Zawsze było mi wstyd za to że mimo przyjaźni z Lucy Steyling, to Lana była moją najlepszą przyjaciółką. Ona i Lucy były całkowicie różnie ale bardzo chciałam żeby się zaprzyjaźniły.
- Amanda!
Lana i Lucy przytuliły mnie. Zaraz po nich to samo zrobili Chuck Kaleberd, Andy Owens i Christian Brown. Tak bardzo ich kochałam. Całą piątkę.
- Co u ciebie słychać?- zapytała mnie Lucy.
- Jest ok.-uśmiechnęłam się- Muszę z wami o czymś porozmawiać.
- Z nami wszystkimi?- Andy był zaskoczony.
- Tak. Wiem że wasza piątka się nie zna ale zapomnijcie o tym na chwilę.
- O co chodzi A?- Lana zapytała mnie z troską ww głosie.
- Słuchajcie, prawda jest taka że... zostało mi mało czasu. Mam raka i nie zmienię tego...
Cała piątka była zszokowana. Rany, nie ułatwiali mi tego. Do oczu napłynęły mi łzy. Tak strasznie ich kochałam. Ciężko było mi znaleźć czas dla nich wszystkich. Mimo tego że wszyscy chodziliśmy do tej samej szkoły, to oni nie przyjaźnili się. Próbowałam ich poznać ale się nie udawało. Nie chcieli tego. Chciałam aby się to zmieniło.
- Znacie mnie, wiecie że mam cele. Mówiłam wam o tym ale wy ich nie znacie. Chciałabym abyście, pomogli mi je spełnić.
- Jak to?
- Proszę was. Jest ich dziesięć. Każdy z was miałby po dwa. To dość rozbudowane cele. Ułożyłam je tydzień temu gdy tu trafiłam i to z myślą o was...
- Co to za cele?- Lana przerwała długie milczenie.
- Nie mogę ich wam teraz zdradzić. Po prostu... obiecajcie mi że... przynajmniej spróbujecie...
Łzy wylewały się ze mnie strumieniami. Nie wiedziałam dlaczego płaczę. Po prostu nie mogłam przestać. Minęło chyba dziesięć minut. Nie było słychać nic oprócz mojego płaczu. Moi przyjaciele patrzyli po sobie. Też się im przyjrzałam. Lana I Chuck mieli takie same oczy i takie same charaktery. Lucy przyglądała się Andy'emu i Christianowi. Andy tak jak ona był blondynem. Ona miała niebieskie oczy tak jak Christian. Pierwszy raz w życiu dopatrzyłam się między nimi tylu podobieństw.
- Amanda.-Lana patrzyła mi prosto w oczy- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką- westchnęła.- Zrobię to co chcesz bym zrobiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz