wtorek, 31 marca 2015

Opowiadanie część 4

Perspektywa Lucy


            Dziesiąta, z kolei kartka, wleciała do kosza. Była tak samo marna jak wszystkie poprzednie. Napisanie listu, do Christiana wcale nie było takie proste. Jak miałam do niego pisać. Cześć Christian, słuchaj jestem w tobie zakochana? Uznałby mnie za wariatkę!!! Ale chyba o to chodzi, wariuje z miłości. Przez całe nasze spotkanie, próbowałam być blisko niego i patrzeć mu prosto w oczy. Przecież to takie romantyczne, patrzeć w czyjeś oczy i widzieć w nich coś... coś co chciałbyś aby on zobaczył w twoich. Tyle że on nie patrzył! Cały czas zajęty był sprawą Lany! Rozumiem że ona jest piękna, mądra, błyskotliwa i w ogóle, ale przecież on z niż nigdy nie rozmawiał! Nie patrzył w jej ozy, ani ona w jego. Nam zdarzyło się to pare razy, co prawda przypadkiem ale jednak! Umawianie się z Christianem było marzeniem każdej licealistki! On był idealny! Przystojny, zabawny, romantyczny. Taki kochany...
- Co tam piszesz?!
Mój brat stał w drzwiach. Za nim zdążyłam, cokolwiek zrobić, jego ręka wydostała jedną z kartek z kosza. Nagle wybuchł dzikim śmiechem! Był taki bezczelny!
- Zakochałaś się w Christianie?! Hahaha!
- Nie prawda!- byłam wściekłą.
- Więc co to znaczy?! ,, Drogi Christianie, nie wiem co powiedzieć ale chyba cię kocham!"- przeczytał.
- Oh, zamknij się!
- Hahaha!
Wstałam, wypchnęłam go z pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Rick, był bezczelny. Jak on mógł, grzebać w moich rzeczach? To znaczy w koszu. Ale jednak! Jedno było pewne. On mnie zniszczy! Ja i on jesteśmy jak pies i kot. Nienawidzę go od kiedy powiedział całej rodzinie że na ślubie naszej ciotki że pocałowałam takie jednego chłopaka. A to wcale nie było tak! Po prostu gdy tańczyłam, potknęłam się i wywróciłam. To nie moja wina że upadłam na tego chłopaka i go pocałowałam! Później wszystkie moje kuzynki i kuzyni mówili że jestem puszczalska. Najważniejsze jednak było to, że Rick mnie zniszczy!
- Rick!!!
Postanowiłam zmusić mojego brata, do milczenia. Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni. Tam dowiedziałam się od rodziców że wyszedł na boisku zagrać z kumplami. To przecież straszne! Wśród kolegów mojego brata, było kilku chłopaków z mojej klasy! Oni przekażą to dalej i cała szkoła będzie wiedziała że jestem zakochana w Christianie. Wybiegłam z domu, gotując się ze złości. Buty założyłam już biegnąc. Dziwne było to że każdy przechodzień patrzył na mnie, jakbym była duchem! Zlekceważyłam to i biegłam dalej. W końcu dotarłam na boisko. Mój brat i zgraja jego kolegów, zamiast grać, siedzieli na ławce. Zauważyłam że przekazują sobie od rąk do rąk kartkę. To była kartka z moim listem! Podbiegłam do nich.
- Oddajcie mi to!
Wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. Nagle wybuchli, dzikim śmiechem i patrzyli na mnie tak jak ludzie na ulicy. Dopiero teraz zauważyłam że wybiegłam z domu nawet się nie przebierając. Miałam na sobie kombinezon w którym spałam. Najgorsze było to że były na nim naszyte różne postacie bajkowe! Wszyscy nadal się śmiali. Zapominając o kartce, ruszyłam z powrotem w stronę domu. Teraz to już na pewno jestem skończona!


Perspektywa Lany

           Zegar wskazywał godzinę piątą. Na ulicach Nowego Yorku, panował półmrok. Deszcz, który niespodziewanie zaczął padać, atakował każdego przechodnia. Ludzie osłaniali się parasolami i kurtkami, uciekali jak najszybciej pod dachy budynków. Tylko odważni nadal walczyli z żywiołem. Restauracja America York, była najlepszą ostoją dla ludzi przechodzących przez ulicę. Była ona jednak jedną z najpopularniejszych w mieście i nie można było wejść do niej bez rezerwacji. Wyglądała pięknie. Czerwone zasłony, pięknie komponowały się z szarymi ścianami. Obrazy w stylu retro dodawały uroku.
          W końcu do restauracji wszedł dwudziestoletni prawnik. Miał głębokie niebieskie oczy, włosy jak słoma i niesamowicie umięśnione ciało. Jego kości policzkowe świetnie komponowały się z bardzo zachęcającymi do działania ustami. I pomyśleć że to właśnie on kierował się do mojego stolika. Oboje znaliśmy się od dawna. Nasi rodzice poznali się podczas piknika charytatywnego. Polubili się i od razu postanowili że muszą nas poznać. Nigdy by tego nie powiedzieli ale pragnęli żebyśmy byli razem! Bo przecież, to nie ważne że jest starszy o cztery lata.
- Witaj, Lano.- Matt uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Miło cię widzieć, Matt.- czekałam aż coś powie.- Więc... co masz dla mnie?
- Ah, tak! Więc jak już wiesz zostałem wynajęty przez twoją przyjaciółkę, Amandę. Prosiła mnie ona o to aby zmusić was do podpisania umowy.
- Chwila. Jakiej umowy? Jakich was?
-  Ciebie i przyjaciół, Amandy. Umowa zobowiązuje was do spełnienia żądań twojej przyjaciółki. Inaczej do wyznaczonych osób trafią pewne wiadomości.
- Jakie wiadomości?!
- Tak się składa że każde z was ma coś do ukrycia.
- Ale co?
- Wszystko jest w tej kopercie.
Matt podał mi kopertę. Zauważył że moje ręce drżały.
- Jeśli nie spełnicie żądań Amandy, to cały świat dowie się o tym co jest w kopercie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przez minutę siedzieliśmy w milczeniu. To dlatego to wszystko się dzieje? W domu nachodzi mnie prawnik, wydzwania do mnie i prosi o spotkanie. Kiedy czekam w restauracji, nie przychodzi. A teraz to!
- Pójdę już!
Wstałam i  zdjęłam z krzesła kurtkę. Chłopak bez słowa stał i szedł za mną. Uznał że odprowadzi mnie bez mojej zgody. W końcu doszliśmy do parku. Z niego wystarczyły trzy minuty na przejście do mojego domu.
- Lano, musimy porozmawiać.
Matt zaszedł mi drogę i stanął, niebezpiecznie blisko mnie.
- Mam już tego dość. Muszę w końcu wiedzieć co do mnie czujesz?
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Między nami od początku coś zaiskrzyło...
Niespodziewanie pociągnął mnie za kurtkę. Wpił swoje usta w moje. Próbowałam się mu wyrwać ale trzymał mnie zbyt mocno. Włożył swoją rękę pod moją kurtkę a następnie bluzkę. Wtedy znalazłam sposób aby się wyrwać. Z całej siły kopnęłam go w nogę. Matt krzyknął z bólu.
- Co ty...
Nie zdążył dokończyć zdania. Przeszkodziła mu moja ręka, której użyłam aby przemalować tą jego śliczną buźkę. Natychmiast ruszyłam w stronę mojego domu. To musiało naprawdę dramatycznie wyglądać. Dziewczyna, odchodząca od chłopaka a on krzycząc za nią jej imię. Szłam przez park zadowolona z siebie gdy dostałam sms. Zamiast napisanego tekstu, było tam zdjęcie kartki. Gdy przeczytałam co na niej było byłam zszokowana! To był list w którym Lucy wyznaje miłość Christianowi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz