wtorek, 31 marca 2015

Opowiadanie część 4

Perspektywa Lucy


            Dziesiąta, z kolei kartka, wleciała do kosza. Była tak samo marna jak wszystkie poprzednie. Napisanie listu, do Christiana wcale nie było takie proste. Jak miałam do niego pisać. Cześć Christian, słuchaj jestem w tobie zakochana? Uznałby mnie za wariatkę!!! Ale chyba o to chodzi, wariuje z miłości. Przez całe nasze spotkanie, próbowałam być blisko niego i patrzeć mu prosto w oczy. Przecież to takie romantyczne, patrzeć w czyjeś oczy i widzieć w nich coś... coś co chciałbyś aby on zobaczył w twoich. Tyle że on nie patrzył! Cały czas zajęty był sprawą Lany! Rozumiem że ona jest piękna, mądra, błyskotliwa i w ogóle, ale przecież on z niż nigdy nie rozmawiał! Nie patrzył w jej ozy, ani ona w jego. Nam zdarzyło się to pare razy, co prawda przypadkiem ale jednak! Umawianie się z Christianem było marzeniem każdej licealistki! On był idealny! Przystojny, zabawny, romantyczny. Taki kochany...
- Co tam piszesz?!
Mój brat stał w drzwiach. Za nim zdążyłam, cokolwiek zrobić, jego ręka wydostała jedną z kartek z kosza. Nagle wybuchł dzikim śmiechem! Był taki bezczelny!
- Zakochałaś się w Christianie?! Hahaha!
- Nie prawda!- byłam wściekłą.
- Więc co to znaczy?! ,, Drogi Christianie, nie wiem co powiedzieć ale chyba cię kocham!"- przeczytał.
- Oh, zamknij się!
- Hahaha!
Wstałam, wypchnęłam go z pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Rick, był bezczelny. Jak on mógł, grzebać w moich rzeczach? To znaczy w koszu. Ale jednak! Jedno było pewne. On mnie zniszczy! Ja i on jesteśmy jak pies i kot. Nienawidzę go od kiedy powiedział całej rodzinie że na ślubie naszej ciotki że pocałowałam takie jednego chłopaka. A to wcale nie było tak! Po prostu gdy tańczyłam, potknęłam się i wywróciłam. To nie moja wina że upadłam na tego chłopaka i go pocałowałam! Później wszystkie moje kuzynki i kuzyni mówili że jestem puszczalska. Najważniejsze jednak było to, że Rick mnie zniszczy!
- Rick!!!
Postanowiłam zmusić mojego brata, do milczenia. Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni. Tam dowiedziałam się od rodziców że wyszedł na boisku zagrać z kumplami. To przecież straszne! Wśród kolegów mojego brata, było kilku chłopaków z mojej klasy! Oni przekażą to dalej i cała szkoła będzie wiedziała że jestem zakochana w Christianie. Wybiegłam z domu, gotując się ze złości. Buty założyłam już biegnąc. Dziwne było to że każdy przechodzień patrzył na mnie, jakbym była duchem! Zlekceważyłam to i biegłam dalej. W końcu dotarłam na boisko. Mój brat i zgraja jego kolegów, zamiast grać, siedzieli na ławce. Zauważyłam że przekazują sobie od rąk do rąk kartkę. To była kartka z moim listem! Podbiegłam do nich.
- Oddajcie mi to!
Wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. Nagle wybuchli, dzikim śmiechem i patrzyli na mnie tak jak ludzie na ulicy. Dopiero teraz zauważyłam że wybiegłam z domu nawet się nie przebierając. Miałam na sobie kombinezon w którym spałam. Najgorsze było to że były na nim naszyte różne postacie bajkowe! Wszyscy nadal się śmiali. Zapominając o kartce, ruszyłam z powrotem w stronę domu. Teraz to już na pewno jestem skończona!


Perspektywa Lany

           Zegar wskazywał godzinę piątą. Na ulicach Nowego Yorku, panował półmrok. Deszcz, który niespodziewanie zaczął padać, atakował każdego przechodnia. Ludzie osłaniali się parasolami i kurtkami, uciekali jak najszybciej pod dachy budynków. Tylko odważni nadal walczyli z żywiołem. Restauracja America York, była najlepszą ostoją dla ludzi przechodzących przez ulicę. Była ona jednak jedną z najpopularniejszych w mieście i nie można było wejść do niej bez rezerwacji. Wyglądała pięknie. Czerwone zasłony, pięknie komponowały się z szarymi ścianami. Obrazy w stylu retro dodawały uroku.
          W końcu do restauracji wszedł dwudziestoletni prawnik. Miał głębokie niebieskie oczy, włosy jak słoma i niesamowicie umięśnione ciało. Jego kości policzkowe świetnie komponowały się z bardzo zachęcającymi do działania ustami. I pomyśleć że to właśnie on kierował się do mojego stolika. Oboje znaliśmy się od dawna. Nasi rodzice poznali się podczas piknika charytatywnego. Polubili się i od razu postanowili że muszą nas poznać. Nigdy by tego nie powiedzieli ale pragnęli żebyśmy byli razem! Bo przecież, to nie ważne że jest starszy o cztery lata.
- Witaj, Lano.- Matt uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Miło cię widzieć, Matt.- czekałam aż coś powie.- Więc... co masz dla mnie?
- Ah, tak! Więc jak już wiesz zostałem wynajęty przez twoją przyjaciółkę, Amandę. Prosiła mnie ona o to aby zmusić was do podpisania umowy.
- Chwila. Jakiej umowy? Jakich was?
-  Ciebie i przyjaciół, Amandy. Umowa zobowiązuje was do spełnienia żądań twojej przyjaciółki. Inaczej do wyznaczonych osób trafią pewne wiadomości.
- Jakie wiadomości?!
- Tak się składa że każde z was ma coś do ukrycia.
- Ale co?
- Wszystko jest w tej kopercie.
Matt podał mi kopertę. Zauważył że moje ręce drżały.
- Jeśli nie spełnicie żądań Amandy, to cały świat dowie się o tym co jest w kopercie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przez minutę siedzieliśmy w milczeniu. To dlatego to wszystko się dzieje? W domu nachodzi mnie prawnik, wydzwania do mnie i prosi o spotkanie. Kiedy czekam w restauracji, nie przychodzi. A teraz to!
- Pójdę już!
Wstałam i  zdjęłam z krzesła kurtkę. Chłopak bez słowa stał i szedł za mną. Uznał że odprowadzi mnie bez mojej zgody. W końcu doszliśmy do parku. Z niego wystarczyły trzy minuty na przejście do mojego domu.
- Lano, musimy porozmawiać.
Matt zaszedł mi drogę i stanął, niebezpiecznie blisko mnie.
- Mam już tego dość. Muszę w końcu wiedzieć co do mnie czujesz?
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Między nami od początku coś zaiskrzyło...
Niespodziewanie pociągnął mnie za kurtkę. Wpił swoje usta w moje. Próbowałam się mu wyrwać ale trzymał mnie zbyt mocno. Włożył swoją rękę pod moją kurtkę a następnie bluzkę. Wtedy znalazłam sposób aby się wyrwać. Z całej siły kopnęłam go w nogę. Matt krzyknął z bólu.
- Co ty...
Nie zdążył dokończyć zdania. Przeszkodziła mu moja ręka, której użyłam aby przemalować tą jego śliczną buźkę. Natychmiast ruszyłam w stronę mojego domu. To musiało naprawdę dramatycznie wyglądać. Dziewczyna, odchodząca od chłopaka a on krzycząc za nią jej imię. Szłam przez park zadowolona z siebie gdy dostałam sms. Zamiast napisanego tekstu, było tam zdjęcie kartki. Gdy przeczytałam co na niej było byłam zszokowana! To był list w którym Lucy wyznaje miłość Christianowi!

poniedziałek, 30 marca 2015

Nominacja do LBA :)

Witajcie kochani! :)
Sama nie wiem jak to się stało ale zostałam nominowana do LBA przez Er-szan Music  za co bardzo dziękuje :)
W związku z tym postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania. :)



1. Jakie cechy osobowości lubisz w sobie najbardziej?

Myślę że to że wybaczam dopiero kiedy widzę że ktoś się stara. Nie pogodzę się z nikim, jeśli usłyszę zwykłe sorry.

2. Masz jakąś pasję? Jeśli tak to jaką?

Moją pasją jest literatura. Kocham czytać książki a jeszcze bardziej lubię pisać opowiadania i scenariusze np. filmów. Mam przez to wiele kłopotów :(

3. Nuta na dziś?

Ellie Goulding- Love Me Like You Do ^.^

4. Ulubiony teledysk? Dlaczego?

I znowu Love me Like you Do. Teledysk jest piękny. Idealnie przedstawia historię Any i Christiana. Zakochałam się w fragmencie kiedy tych dwoje tańczy. Do tego te części z Ellie.

5. Czy miłość jest ważna?


Zależy jaka. Istnieją różne rodzaje miłości: miłość rodzinna, miłość za pieniądze, miłość do przyjaciół, miłość toksyczna. Miłość toksyczna i prawdziwa miłość są zdecydowanie najpopularniejsze. Jednak mimo to o każdą miłość trzeba walczyć. Miłość nigdy nie znika. Gdy ktoś mówi że przestał cię kochać, to po prostu to uczucie przygasło. Mimo to ta miłość zawsze będzie w sercu jednego z was.

6. 5 faktów o tobie?

1. Mam brata
2. Mój ulubiony kolor to fioletowy
3. Słucham muzyki godzinami. Mój rekord to 5 godzin!
4. Uwielbiam Lane Del Rey
5. Jestem serialową maniaczką :)

7. Co byś zrobiła w moim blogu?

No cóż... nic! Twój blog wygląda pięknie! Masz wspaniale napisane wpisy! Wiem że zaczynasz i życzę powodzenia ^.^


8. Jaki masz kolor włosów?

Brąz :)


9. Czym dla ciebie jest przyjaźń?


Przyjaźń to dla mnie ważna wartość. Trudno mi znaleźć prawdziwych przyjaciół. Dlatego moje najbliższe otoczenie to moja przyjaciółka i przyjaciel :)


10. Ulubione danko?

Sałatka geros! :) Kocham, zabiłabym za to :D



No cóż to już wszystkie pytania. Jeszcze raz dziękuje za nominację :)
Ja nominuję:


1  http://musicerszan.blogspot.com

2. http://subtelneemocjee.blogspot.com

3. http://czerwony-piach.blogspot.com



Moje pytania dla was:

1. Twój ulubiony artysta?
2. Dlaczego trzeba walczyć do końca?
3. Jakie są twoje najważniejsze wartości? Dlaczego?
4. Jak radzisz sobie ze smutkiem?
5. Jaka jesteś?
6. Jesteś dziewczyną czy chłopakiem
7. Wolisz komedie czy horrory? Dlaczego?
8. Kto jest dla ciebie najważniejszy?
9. Jak reagujesz na kłamstwo?
10. Wolisz dzień czy noc? Dlaczego?






























niedziela, 29 marca 2015

Opowiadanie część 3

Perspektywa Chucka

Zegar wskazywał godzinę 10:40. Za pięć minut zadzwonić miał dzwonek na przerwę. Wbrew woli, mój wzrok wędrował w stronę Lany. Wczoraj wszyscy próbowali się do niej dodzwonić. Mi udało się dopiero za szóstym razem. Powiedziała że nic się nie stało tylko musiała szybko wyjść. Teraz siedziała, patrzyła w okno i bawiła się ołówkiem. Kiedy w końcu odwróciła wzrok od okna zobaczyła że na nią patrzę. Na jej twarzy zobaczyłem szybki uśmiech. Nauczycielka zaczęła wymieniać zadania które mieliśmy zrobić w domu więc musiałem przestać na nią patrzeć. Dopiero dziś uświadomiłem sobie że jest bardzo ładna. Jej orzechowe oczy wydały mi się jakby błyszczące. Lana zawsze ubierała się w ubrania w których wyglądała pięknie. Dziś ubrana była w różową koszulę i czarne skórzane spodnie. W końcu zadzwonił dzwonek.
- Hej, Lana.- przywitałem się z dziewczyną.
- Hej.- uśmiechnęła się.- Przepraszam że wczoraj nie odbierałam ale byłam zajęta.
- Nic się nie stało. Czy na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Po prostu Amanda... nie zawsze była z wami szczera... Muszę iść.
Lana zniknęła zanim zdążyłem coś powiedzieć. Widać było że coś ukrywała. Postanowiłem napisać do wszystkich żeby się spotkać. Odpowiedzieli od razu, nawet Lana. Umówiliśmy się do restauracji na ósmą. Zamiast iść na dodatkowe zajęcia poszedłem do domu. Gdy już tam dotarłem moja siostra i rodzice kłócili się.
- Co się z tobą dzieje?!- moja matka była wściekła.
- O co wam chodzi?!- Clara próbowała się bronić.- Kocham go!
- Dziecko, on cię nie kocha! On cię tylko wykorzysta!
Ojciec siedział na kanapie i pocierał ręką czoło. Milczał. Wiedziałem o co chodziło. Clara była zakochana w jakimś dwudziestolatku. Rodzice nie pozwalali jej na ten związek bo sama miała czternaście lat. Oczywiście, ja byłem po stronie rodziców. Ona mnie za to nienawidziła. Ale prawda była taka że moja siostra odkąd go poznała jest inna. Pogorszyła się w ocenach, włamała się do domu nauczycielki nie wiadomo dlaczego. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło że ten chłopak naprawdę się w niej zakochał. Clara była niska i niezbyt chuda. Miała krótkie, blond włosy które zawsze były związane w nieforemną kitkę. Nigdy nie miałem wątpliwości że moja siostra nie mogła spodobać żadnemu chłopakowi. Dla niej ideałem była jej przyjaciółka Liv. Ona była piękna, odważna i śmiała a co za tym idzie bezczelna i chamska. W tej chwili pomyślałem o Amandzie. Była bardzo podobna do Liv, Tylko że ona potrafiła to ukryć. Nikt inny tego nie widział. Może oprócz Lany. Ona z tego co wiem często kłóciła się z A. Cała szkoła o tym wiedziała. Niestety nikt nigdy nie poznał powodów tych kłótni.
            Siedziałem w kuchni dwie godziny, przysłuchując się kłótni rodziców i mojej siostry. Mimo upływu czasu ich kłótnia cały czas trwała. Nikt chyba nawet nie zobaczył że wróciłem. W końcu zdałem sobie sprawę że trzeba się zbierać. Andy, Christian, Lucy i Lana już pewnie na mnie czekali. Szedłem ulicami Nowego Yorku przypominając sobie miejsca w których byłem z Amandą. Było ich całkiem dużo. Po dwudziestu minutach dotarłem na miejsce. Lucy i Christian siedzieli przy jednym ze stolików pięcioosobowych. Dziewczyna  wpatrywała się w chłopaka gdy nie patrzył, a gdy już na nią spojrzał ona odwracała wzrok. Po chwili doszedł do nich Andy który poszedł złożyć zamówienie. Brakowało tylko Lany. Spojrzałem na telefon. Miałem nieodebranego smsa.
- Nie mogę przyjść. Przepraszam. Lana.
- Chuck!
Głos Christiana powstrzymał mnie od przeczytania wiadomości po raz piąty. Wszedłem do kawiarni i usiadłem przy stoliku.
- Dostałeś sms od Lany?- zapytała mnie Lucy.
- Tak. Dlaczego odwołała spotkanie?
- Nie wiem ale to dziwne. Najpierw bez słowa wychodzi i a teraz nie przychodzi w ogóle.- Christian był zaniepokojony.
- Może ona po prostu nie chce się z nami spotykać.- zaproponowała nieśmiało Lucy.- Co myślicie?
- Gdyby tak było powiedziały by to nam prosto w twarz.- powiedziałem.
- Może ktoś z nią porozmawia?- zaproponował Christian.
- Może,,, Chodźmy razem?
Wszyscy przystali na tę propozycję. Wyszliśmy z kawiarni i kierowaliśmy się w kierunku jej domu.
Przez cały nasz pobyt w kawiarni Andy nie odezwał się ani słowem.To było dziwne.

Perspektywa Christiana


                          Chuck, Lucy, Andy i ja, szliśmy ulicami Nowego Yorku. Od domu Lany, dzieliły nas dwie ulice. Chuck i ja rozmawialiśmy o dziewczynie. Lana zawsze była odważna. To ona postawiła się dyrektorowi, gdy chciał wyrzucić niektórych ze szkoły. Wśród nich byłem ja. Dlatego od tego czasu... uwielbiam ją. Ona była taka piękna. Wszyscy tak o niej mówili. Mówili o jej pięknych orzechowo-brązowych oczach na które można było patrzeć bez końca, o jej szczupłej sylwetce, pięknych włosach itp.  Gdy dała szansę jakiemuś chłopakowi był on najpopularniejszy w całej szkole. Natomiast gdy ona go porzucała wszyscy go nienawidzili. Nie da się ukryć że Lana mi się podobała. Gdy przechodziła korytarzem mój wzrok wędrował za nią aż stracił ją z pola widzenia. Od roku próbowałem jej się przypodobać. Czytałem książki ale ona tego nie zauważała, słuchałem Justina Biebera. Niestety w tej kwestii też mi się nie udało bo go nie słuchała. Po prostu podsłuchałem jak ktoś mówi że lubi go ale okazało się że chodziło o Lucy Steyling.
                       W końcu doszliśmy do jej domu. Była to mała willa. Dom miał jedno piętro i parter. Pomalowany był na piękny brązowy kolor który jak wszyscy uważali, był znakiem rozpoznawczym rodziny McCartney. Ogródek tego domu był zadbany. W tej chwili pracował przy nim ogrodnik. Był to stary, siwy staruszek który patrzył na rośliny z troską i jakby współczuciem. Weszliśmy po drewnianych schodkach i zadzwoniliśmy do drzwi.
- Słucham?
Z domu wyszła kobieta. Była niesamowicie podobna do Lany. Rysy twarzy, kolor oczu i włosów był po prostu identyczny. Pani McCartney powiedziała że Lana nie wróciła jeszcze do domu. Zapytała nas czy chcemy na nią poczekać ale odmówiliśmy. Wobec tego skierowaliśmy się w stronę parku. Park o tej porze roku nie wyglądał zachęcająco. Wszystkie liście opuściły już drzewa. Teraz leżały na ziemi, wyschnięte na wiór. Staw położony w głębi parku stracił cały swój urok. Miejsce krystalicznie, czystej wody, zajęły błoto i szlam. W lato, kiedy było tu jeszcze pięknie, Amanda i ja przychodziliśmy tutaj. Długo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. To właśnie w takich momentach A, wydawała się jeszcze bardziej idealna, niż zazwyczaj. Słuchała cię godzinami, pocieszała, dawała życiowe rady i przytaczała cytaty ze swoich ulubionych książek. Mimo że rzadko czytała. W jej biblioteczce na honorowym miejscu, znajdowała się ,,Lolita''. Za każdym razem mówiła że chciałaby aby historia z tej książki przydarzyła się jej ( oczywiście bez części w której Lolita umiera!).
                     Gdy dotarliśmy do parku i zajęliśmy miejsca na ławkach, ogarnęła nas całkowita cisza. Nikt się nie odzywał. Chyba wszyscy mieli nadzieję że za chwilę pojawi się Lana. Przy wszystkich naszych spotkaniach, to ona najwięcej mówiła. Próbowała załagodzić sytuację w jakiej postawiła nas Amanda. Przychodziło jej to z łatwością, w końcu nie od dziś było wiadomo,że Lana McCartney to dusza towarzystwa.


Perspektywa Andyego

Mimo wielu prób, nie udało nam się dodzwonić do Lany. Wszyscy zgodnie postanowiliśmy, iść do domów. No, może nie do końca zgodnie. Lucy chciała jak najdłużej zostać w parku. To właśnie był temat który ja i Chuck podjęliśmy, wracając razem.
- Lucy,naprawdę dziwnie się zachowuje.- zacząłem temat.
- Prawda. Ale chyba oboje wiemy o co chodzi. Christian!
- Racja. Myślisz że zakochała się w nim?- zapytałem.
- Oczywiście! To już chyba rok od kiedy się mu przymila. Chodzi za nim, zaczepia i wścieka się jak widzi go z inną,
-Wow. Nie wiedziałem że tak dobrze się w tym orientujesz.
- Tak szczerze to Amanda mi o tym mówiła.- Chuck wyjął telefon i zaczął się nim bawić.- Ona zawsze wiedziała o wszystkim, pierwsza.
- Tak, to prawda.
Rozstaliśmy się przy skrzyżowaniu ulic prowadzących do naszych domów. Ja i Chuck mieszkaliśmy dziesięć ulic od siebie. Jego dom widziałem codziennie, podczas biegania. Za każdym razem gdy zapraszałem A do biegania razem ze mną, ona kończyła stojąc przy jego domu pytając czy Chuch zechce pobiegać z nimi. Zawsze mówił że jest zajęty. Trzeba było wiedzieć, że A nie tolerowała słowa ,,nie''. Słyszała je tak rzadko, że można było uznać że zapomniała jego znaczenia. Jedyne ,,nie'' jakie tolerowała należało do Lany.
            Gdy dotarłem do mojego domu, mimo woli westchnąłem. Spojrzałem kolejno na każde okno. Światło paliło się tylko w salonie. Oznaczało to tylko jedno, moi rodzice i brat postanowili zrobić rodzinną kolację. Tak, mój brat. Mój starszy, idealny, próżny i przystojny brat, Daniel. Rodzice wprost go ubóstwiali. W końcu to on, jeździł konno, znał biegle sześć języków, dostał się do Oxfordu i wiele, wiele innych rzeczy. Mój kochany braciszek, miał tylko jedną wadę. Był kobieciarzem. Kiedyś wściekłem się na niego tak że Amanda powiedziała że,, Nie może na mnie patrzeć''. Postanowiła zapoznać się z moim bratem. On, kompletny idiota podobno się w niej zakochał. A ona kiedy wyznał jej miłość, wyśmiała go i powiedziała że jest idiotą i debilem który nie jest jej godny.
           Nagle nie wiadomo skąd pojawił się we mnie ogromny gniew. Kopnąłem krzesło leżące na werandzie tak że wylądowało w ogródku i pobiegłem z powrotem w stronę parku. Nie zamierzałem siedzieć sobie na tej ich rodzinnej kolacyjce. One zawsze wyglądały tak samo. Daniel, gotował najsmaczniejsze potrawy jakie znał ten świat, rodzice nie mogli się go nachwalić, a ja siedziałem gdzieś z boku nie zauważony. A przecież dawałem z siebie absolutnie wszystko! Byłem przewodniczącym klasy, należałem do kółka teatralnego, matematycznego i językowego, miałem najlepsze stopnie w całej szkole i pracowałem w wolontariacie! To i tak nie wystarczało...



piątek, 6 marca 2015

Opowiadanie część 2

Perspektywa Lany

Po moich policzkach leciały łzy. Nie mogłam przestać płakać. Czułam w sobie niewyobrażalną pustkę. Kilka minut temu rozmawiałam z Lucy. Wczoraj gdy byłam u Amandy, zaprzyjaźniłyśmy się. Myślałam że zadzwoniła żeby porozmawiać o A i w ogóle. Ale to co powiedziała zniszczyło mnie. Amanda nie żyje. Umarła w nocy. Lucy dowiedziała się o tym od pielęgniarki. To było straszne. Ona powiedziała już o wszystkim, chłopakom. Mieliśmy spotkać się w kawiarni. Westchnęłam i wytarłam łzy. Przebrałam się w biała koszulę,bez rękawów i czarni-białe spodenki w najróżniejsze wzory. Rozpuściłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Chciałam wyglądać tak jak zwykle. Gdyby ludzie zobaczyli że się załamuje, od razu zaczęli by mnie pocieszać. Nienawidziłam tego. Ludzie współczuli mi w każdej sytuacji. Kiedy płakałam, wszyscy natychmiast chcieli być przy mnie i mnie pocieszyć. Oni nie rozumieli że jestem silna i potrafię się pozbierać.
             Droga do kawiarni była krótka. New York wydał mi się niewyobrażalnie smutny. Niestety przed kawiarnią siedziała jakaś zakochana para. Dodatkowo mnie to przybiło. Przy jednym ze stolików w środku zobaczyłam Chucka. Weszłam więc do środka.
- Hej.- Chuck pokazał mi na krzesło. - Siadaj.
- Nie ma jeszcze reszty?
- Nie. Lucy przyjdzie za dziesięć minut. Musiała coś załatwić.
- Co może być ważniejsze od tej rozmowy?
- Nie wiem.-Chuck przyglądał mi się z uwagą.- Wszystko w porządku?
- Tak, oczywiście. Po prostu...to trudne...
- Wiem. Amanda zawsze powtarzała że jesteś jej najlepszą przyjaciółkę.
- Mówiła ci o mnie?
- Tak. Próbowała mi opowiadać o tobie, Christianie, Lucy i Andyemu.
- Mi opowiadała tylko o tobie i Lucy. Ona zawsze mówiła mi że nasza szóstka...
- Byłaby świetną paczką?
- Amanda, chciała żebyśmy się przyjaźnili.
Chwile po moich słowach do kawiarni weszli Christian, Andy i Lucy. Lucy była ubrana w czerwoną sukienkę w kratę. Bardzo rzadko ubierała spodnie. W jej szafie królowały pastele i róż. Była typową słodką dziewczynką którą bardzo łatwo manipulować. Amanda mówiła mi że Lucy, zawsze ją rozśmiesza swoją niezdarnością. Właśnie w tej chwili przyznałam jej rację. Po drodze blondynka potrąciła jakąś kobietę która prawie się przewróciła.
- Hej.- Lucy przywitała się.- Posłuchajcie, zadzwoniła do mnie firma prawnicza.
- Czego od ciebie chcieli?- zapytał Andy.
- Powiedzieli mi że reprezentują Amandę. Ona umówiła się z nimi że po jej śmierci, zadzwonią do nas i podpiszą z nami umowę.
- Jaką umowę?!- Christian był strasznie zdenerwowany.
- Tą o której mówiła Amanda. Ona mówiła na poważnie o tych jej celach i liście i tym że chce abyśmy jej pomogli.
- Kto robi takie chore rzeczy?- Andy nie chciał tego powiedzieć ale wymsknęło mu się.
- Amanda...- powiedziałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie. Wzięłam swoją torbę i wyszłam z kawiarni. Byłam wściekła. Tak naprawdę nikt nie znał Amandy. Nikt nie wiedział jaka była podła. Te wszystkie straszne rzeczy które zrobiła, nagle pojawiły mi się przed oczami. Te rzeczy o których wiedziałam tylko ja. Szłam co raz szybciej i szybciej aż zaczęłam biec. Po dziesięciu minutach dotarłam pod dom Amandy. Dom był pusty, jej rodzina przeprowadziła się bliżej szpitala dwa tygodnie temu. A zostawiła mi jednak klucz. Nikt nie wiedział że go mam, nawet jej rodzina. Weszłam do środka i pobiegłam po schodach. Weszłam do starego pokoju mojej przyjaciółki. Otworzyłam jej szafkę i wyjęłam z niej jej stary pamiętnik. Usiadłam na łóżku i otworzyłam go. Przeczytałam pierwszy wpis:

Drogi pamiętniku

Dziś spotkałam się z Laną. Ostatnio mam dla niej mało czasu więc postanowiłyśmy się spotkać. Miałyśmy spędzić wspaniały dzień a wyszło na odwrót. Spotkałyśmy się na moście. Świetni się bawiłyśmy aż zobaczyłam Julien More. Ta suka naprawdę mnie denerwuje. Dwa miesiące temu, przez nią straciłam Johna. Pokłóciłyśmy się. Lana próbowała mnie uspokoić ale się jej nie udało. W pewnym momencie popchnęłam Julien. Ta wpadła na samochód. Chwilę potem przyjechała policja i pogotowie. Policja pytała nas co się stało. Nie przyznałam się że to przeze mnie. Lana była na mnie wściekła za to co zrobiłam i nie przyznałam się. Powiedziała że nie chce mnie znać. A przecież tej idiotce Julien, nic się nie stało. Jutro jadę do szpitala i zostaje tam. Za szybko nie pogodzę się z nią. Jeśli w ogóle zdążę. 

Amanda


Ta sytuacja, którą opisała zdarzyła się miesiąc temu. Pogodziłyśmy się dopiero wczoraj w szpitalu. Ona mnie nie przeprosiła, ani nie przyznała się na policji. Julien nic się nie stało, ale i tak dopiero tydzień temu wyszła ze szpitala. Wtedy byłam wściekła na Amandę i miałam zamiar powiedzieć prawdę policji. Teraz zastanawiałam się czy tego nie zrobić.




Perspektywa Lucy

Nikt z nas nie wiedział dlaczego Lana tak szybko wyszła z kawiarni. Wszyscy rozeszli się. Byliśmy naprawdę zaniepokojeni jej zachowaniem. Wszyscy obiecali że spróbują się do niej dodzwonić. Zrozumiałam że Lana wiedziała coś więcej. Jakby spodziewała się tego. Zawsze wiedziałam że to Lana była najlepszą przyjaciółką Amandy. Nie raz gdy A opowiadała o niej, chciałam wykrzyczeć jej prosto w twarz że ja też jestem jej przyjaciółką i to lepszą niż Lana. Nigdy jednak tego nie zrobiłam. Nie miałam na to odwagi. Dziś gdy spotkałam się z resztą też byłam przerażona. Prawda jest taka że jestem nieśmiała, niezdarna i naiwna. Wszyscy mi o tym mówili. Próbowałam się zmienić ale nie mogłam. To było takie trudne słuchać komentarzy Amandy. Nigdy bym się nie przyznała ale od roku jestem zakochana w Christianie. A wiedziała o tym. Chciała jednak żebyśmy wszyscy byli przyjaciółmi. To było straszne. Wczoraj gdy wszyscy wymieniliśmy się numerami i zdobyłam jego numer, ona patrzyła na mnie jakby mówiła żebym wzięła na wstrzymanie. Zawsze mi tak mówiła.
- Kochanie, kolacja!-moja mama zawołała mnie na dół.
Gdy zeszłam na dół, mój brat Sam, siedział przy stole i jadł kanapki. Moi rodzice siedzieli przed telewizorem i pochłaniali już trzecią, miskę popcornu. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sałatkę. Nagle zadzwonił mój telefon. To Christian wysłał mi sms, z informacją że Chuck dodzwonił się do Lany. Wszyscy mamy spotkać się jutro. Chłopak miał po mnie przyjść, bo mieszkał niedaleko mnie. Szybko wzięłam talerz z sałatką i pobiegłam na górę. Mój brat popatrzył na mnie jak na wariatkę więc przy schodach obróciłam się i pokazałam mu język. Gdy weszłam do pokoju, szybko otworzyłam szafę i zaczęłam w niej grzebać. Chciałam wyglądać świetnie aby spodobać się Christianowi. Mój wybór padł na niebieską spódnicę, za kostkę, białą koszulę i czerwony pasek. Gdy kładłam się spać serce biło mi jak szalone.















środa, 4 marca 2015

Opowiadanie część 1

Perspektywa Amandy
- Panno Simons, przyszli pańscy przyjaciele.
- Niech wejdą.
Pielęgniarka wyszła z mojej sali. Zawsze zwracała się do mnie panno Simons. To było takie śmieszne. W końcu mam 16 lat. Gdy wyszła spojrzałam na tablicę przyczepioną do mojego łóżka.

  Pacjent : Amanda Simons
  Rozpoznanie : Rak nerki

Uśmiechnęłam się do siebie. Nie bałam się śmierci. Moja rodzina tak naprawdę nie istnieje. Jedyne co było dla mnie ważne to to że miałam plany. Plany które, konsekwentnie próbowałam spełnić. Nagle do mojej sali, weszli moi przyjaciele. Lana McCartney wyglądała zjawiskowo pięknie. To z tego słynęła. Miała piękne brązowe oczy i włosy. Zawsze było mi wstyd za to że mimo przyjaźni z Lucy Steyling, to Lana była moją najlepszą przyjaciółką. Ona i Lucy były całkowicie różnie ale bardzo chciałam żeby się zaprzyjaźniły.
- Amanda!
Lana i Lucy przytuliły mnie. Zaraz po nich to samo zrobili Chuck Kaleberd, Andy Owens i  Christian Brown. Tak bardzo ich kochałam. Całą piątkę.
- Co u ciebie słychać?- zapytała mnie Lucy.
- Jest ok.-uśmiechnęłam się- Muszę z wami o czymś porozmawiać.
- Z nami wszystkimi?- Andy był zaskoczony.
- Tak. Wiem że wasza piątka się nie zna ale zapomnijcie o tym na chwilę.
- O co chodzi A?- Lana zapytała mnie z troską ww głosie.
- Słuchajcie, prawda jest taka że... zostało mi mało czasu. Mam raka i nie zmienię tego...
Cała piątka była zszokowana. Rany, nie ułatwiali mi tego. Do oczu napłynęły mi łzy. Tak strasznie ich kochałam. Ciężko było mi znaleźć czas dla nich wszystkich. Mimo tego że wszyscy  chodziliśmy do tej samej szkoły, to oni nie przyjaźnili się. Próbowałam ich poznać ale się nie udawało. Nie chcieli tego. Chciałam aby się to zmieniło.
- Znacie mnie, wiecie że mam cele. Mówiłam wam o tym ale wy ich nie znacie. Chciałabym abyście, pomogli mi je spełnić.
- Jak to?
- Proszę was. Jest ich dziesięć. Każdy z was miałby po dwa. To dość rozbudowane cele. Ułożyłam je tydzień temu gdy tu trafiłam i to z myślą o was...
- Co to za cele?- Lana przerwała długie milczenie.
- Nie mogę ich wam teraz zdradzić. Po prostu... obiecajcie mi że... przynajmniej spróbujecie...
Łzy wylewały się ze mnie strumieniami. Nie wiedziałam dlaczego płaczę. Po prostu nie mogłam przestać. Minęło chyba dziesięć minut. Nie było słychać nic oprócz mojego płaczu. Moi przyjaciele patrzyli po sobie. Też się im przyjrzałam. Lana I Chuck mieli takie same oczy i takie same charaktery. Lucy przyglądała się Andy'emu i Christianowi. Andy tak jak ona był blondynem. Ona miała niebieskie oczy tak jak Christian. Pierwszy raz w życiu dopatrzyłam się między nimi tylu podobieństw.
- Amanda.-Lana patrzyła mi prosto w oczy- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką- westchnęła.- Zrobię to co chcesz bym zrobiła.

Witam!

Witajcie czytelnicy! Ciesze się że jakimś sposobem dotarliście na mojego bloga. Jest to blog na którym będę publikować opowiadania mojego autorstwa. Mam nadzieję że blog się wam spodoba i będziecie go odwiedzać i komentować :)


        Clary